Trening Mentalny Billy’ego Mills’a
Na podstawie Jeff Gallowey.
Wielu z nas myśli tym, aby osiągnąć sukces. Problem w tym, że nie umiemy się odpowiednio zaprogramować. Jedną z trudności jest to, że pojęcie sukces nie wywołuje w naszym umyśle stosownych obrazów. Nie wizualizujemy tego, co jest potrzebne aby przybliżyć się do sukcesu. Często wyobrażamy sobie skutki sukcesu np. sportowiec widzi siebie na podium. Ktoś inny widzi siebie w okazałym samochodzie lub willi. Jednak czy Małysz stojąc na szczycie krokwi wyobraża sobie siebie stojącego na podium? Wiemy, że nie.
Chciałbym się posłużyć przykładem Billy’ego, mistrza olimpijskiego w biegu na 10 km, aby na tym przykładzie zilustrować jaki powinien być trening mentalny, żeby przyniósł spodziewany efekt.
Billy zaczął myśleć o starcie na olimpiadzie, ale czasy jakie osiągał nie były wystarczające by zakwalifikować się do kadry olimpijskiej. Ćwiczył ciężko jednak w porównaniu do czołówki światowej wypadał dosyć kiepsko. Z trudnościami zakwalifikował się do kadry olimpijskiej na 10 km w 1963 roku. Nie tylko nie był najlepszym zawodnikiem w kadrze (był nim Ron Lindgren), nie był też szczególnie wysoko klasyfikowany wśród startujących w Tokio zawodników.
Na jego szczęście w Tokio nie było eliminacji. Zorganizowano od razu bieg finałowy, w którym wystartowało 60 zawodników. Podekscytowanie i koncentracja sprawiły, że na półmetku Billy zorientował się, że ma czas tylko o 1 s. gorszy od swojego rekordu życiowego na 5 km. Odczuwał już skutki nadmiernego wysiłku, ale przebiegła obok niego grupka ok 4 biegaczy. W grupce tej był też Ron Clark. Intuicja podpowiedziała mu żeby dołączyć do tej grupki – robił tak często wcześniej na zawodach mniejszej rangi.
Billy przyznaje, że nie pamięta zbyt wiele z ostatnich 4 okrążeń. Biegł prowadzony instynktem starał się o prostu przebierać nogami mając nadzieję, że się nie przewróci. Jego grupka mijała kolejnych zawodników i gdy usłyszał dzwonek na jedno okrążenie przed metą był na 2 pozycji za Ronem Clarkiem. Na wirażu były małe przepychanki i Billego wyprzedził Tunezyjczyk – Muhammed Gammoudi. Kiedy Billi wyszedł z ostatniego zakrętu na 100-metrową prostą obaj przeciwnicy byli 30 m przed nim. Oni mieli 70 metrów do mety on 100. Co się stało potem?
Gdybyśmy byli komentatorami sportowymi, a nie psychologami biznesu powiedzielibyśmy: „Billy nadludzkim wysiłkiem dogonił Muhammeda Gammoudiego i Rona Clarka, po czym w ostatnim brawurowym skoku wpadł na metę.” Był pierwszy.
Jak mówi encyklopedia sportu „jest to największe ze zwycięstw odniesionych przez zawodnika atakującego z dalszej pozycji, jakie zdarzyło się w historii biegów olimpijskich na 10 km”.
Jak do tego doszło? Czy Billy rzeczywiście dysponował nadludzkim wysiłkiem? Czy tobie w sytuacji biznesowej do wygranej wystarczy wykonanie „nadludzkiego wysiłku”? Czy też taka strategia jest mimo wszystko skazana na porażkę? Jak to możliwe, że przeciętny zawodnik wygrał bieg o złoto i to w tak niesprzyjających dla niego okolicznościach?
Wyjaśnienie leży w psychologii poznawczej, zajmującej się działaniem i wykonywaniem skryptów. Skrypt – jak mówią psychologowie, którzy chcą się zemścić na bogu ducha winnej ofierze – to zestaw schematów poznawczych ułożonych w ciąg czasowy. Ponieważ Ja nie chcę się na was mścić powiem po kolei:
Schemat poznawczy to zakodowana w naszym mózgu wiedza o jakimś obiekcie rzeczywistości. Może to być wiedza na temat tego, co to jest krzesło, co to jest drzewo, stół, zupa, kot, zwierzę i tak dalej. Na schemat ptaka może się składać wiedza o tym, że ma skrzydła i lata. Na schemat zwierzęcia wiedza o tym, że się porusza i ma krew. Schematy poznawcze mogą opisywać nie tylko obiekty otaczającego świata, ale też „obiekty społeczne”. Dzięki nim możemy zatem wiedzieć kto/co to jest lekarz, ciotka, szef, aktor… Wiedza ta zorganizowana jest w specyficzny sposób pozwalając na upraszczanie naszej wiedzy o świecie i jej kategoryzowanie. Nie miejsce tu na szczegółowy opis bowiem chcemy się zająć nie schematami poznawczymi a skryptami. Dość powiedzieć, że schematy poznawcze znacznie redukują wysiłek podczas przetwarzania informacji. Zamiast zajmować się obiektem z wklęsłą wnęką w środku, z czymś w rodzaju ucha z boku, gorącym i mającym zapach mielonej kawy możemy zredukować te wszystkie dane i użyć pojedynczej informacji: kubek kawy. Pozwala nam to nie myśleć o wszystkich jego aspektach, choć możemy owe aspekty na podstawie wiedzy o kubku kawy w dowolnej chwili wydedukować (nawet te, których w danym momencie nie widzieliśmy).
Wróćmy jednak do skryptu. Czym jest zatem skrypt? Przekładając podaną wyżej definicję na ludzki język, skrypt to ułożony w kolejności czasowej opis sytuacji. W opisie tej sytuacji biorą udział właśnie schematy poznawcze. Skryptem może być „wizyta u lekarza”, „randka”, „rozmowa kwalifikacyjna”, „obiad w restauracji”. Na obiad w restauracji składają się schematy poznawcze. Zatem do rozumienia skryptu „wizyta w restauracji” musimy wykorzystać: schemat poznawczy „zupa”, „stół”, łyżka, „menu”, „kelner” i jeszcze parę innych. Psychologowie mówią, że na skrypt składają się schematy obiektów w nim występujących oraz aktorzy – czyli schematy postaci. Określona jest ponadto kolejność występowania tych elementów – w naszym przykładzie „pieniądze” pojawiają się na końcu, a nie na początku. Wreszcie określone są adekwatne zachowania. Dzięki temu ostatniemu nie powiemy do kelnera „kochanie czy mogłabyś przygotować mi zupę, tylko wiesz, taką jak lubię.” Po co o tym wszystkim piszę? Otóż dla naszej opowieści kluczowe są dwa elementy budujące każdy skrypt:
- Reguły wejścia w skrypt (kolejny trudny termin używany przez psychologów by udowodnić swoją wyższość).
- Schematy czynności (powiedziałem o nich powyżej).
Co to jest reguła wejścia w skrypt? Jest to nic innego jak wiedza o tym, kiedy, w odpowiedzi na jaki komunikat (psychologowie mówią wyzwalacz), jaki skrypt uruchomić. Pracownik może reagować na pojawienie się szefa (wyzwalacz) – uruchomieniem skryptu „udawanie ciężkiej pracy”. Kierowca może reagować na wystawiony kciuk osoby na poboczu (wyzwalacz) – zatrzymaniem się i uruchomieniem skryptu „zabranie autostopowicza”. Mama reaguje na płacz dziecka skryptem „pocieszanie”. Na ten ostatni mogą składać się różne zachowania takie jak: „przytulanie”, „zdrabnianie słów”, „całowanie” itp. Aktorami są oczywiście „dziecko” i „matka”. Istnieje też określone następstwo zdarzeń.
Jak pewnie wiesz, dzieci szybko uczą się co jest wyzwalaczem skryptu „pocieszanie” i potrafią tę wiedzę perfidnie wykorzystywać. Dzieje się tak ponieważ płacz to bardzo silny wyzwalacz, a wszystkie mamy go znają.
A co kiedy relacja między wyzwalaczem a skryptem jest zaburzona? Kierowca, który nie zna wyzwalacza typu „wystawiony kciuk”, na takie zachowanie może odpowiedzieć „serdecznymi pozdrowieniami”. Pracownik może nie rozumieć, że pauza w wypowiedzi przełożonego to informacja dla niego (wyzwalacz) dla wypowiedzenia własnego komentarza. Taki pracownik, mimo że inteligentny, może wydawać się szefowi głupim lub niedouczonym, bo nie udziela się w dyskusji i nie daje własnych pomysłów. Manager wyższego szczebla na spadek efektywności podwładnych może reagować włączaniem trybu autorytarnego i mówieniem wszystkim co mają robić. Ten akurat wyzwalacz jest u niego silnie związany z włączaniem takich akurat scenariuszy zachowania (skryptów). Łatwo się domyślić, że scenariusze te mogą być w opisanej wyżej sytuacji nieefektywne. Jeśli manager jest nieprzygotowany na inne działania, jeśli nie wykonał wcześniej treningu mentalnego to w nagłej i stresującej sytuacji nie będzie w stanie swojego niefunkcjonalnego zachowania zmienić.
Powiesz, że to niemożliwe, nie jesteśmy przecież tacy głupi. W dodatku nie zachowujemy się jak maszyny. Otóż muszę cię zmartwić. Badania pokazują, że jesteśmy. Przepustowość naszej pamięci operacyjnej wynosi maksymalnie 16 bitów na sekundę, a równocześnie podejmowanych decyzji DWIE! David Rock w swojej książce Your Brain At Work obala wszelkie mity związane z przekonaniem, że jesteśmy w stanie wykonywać wiele operacji jednocześnie. To mit. Mit, który musisz obalić. Psychologowie dręczą swoje osoby badane dając im jedynie dwa zadania jednocześnie. Nazywają to obciążaniem poznawczym.
Ale wróćmy do naszej sytuacji. Jesteśmy nie tylko ograniczeni w możliwościach ilościowego i szybkiego przetwarzania informacji jesteśmy ponadto podatni na chwilowe wpływy. Stres dodatkowo obniża, już i tak mizerne, zdolności do przetwarzania danych. Emocje mogą przeinaczać nasze postrzeganie sytuacji i prowadzić do błędnych decyzji. Konieczność przeanalizowania zaskakującej dla nas sytuacji może wymagać od nas chwilowego zaprzestania działania.
Jakie są wnioski z tego wszystkiego?
Poza pierwszym, że na poziomie świadomego myślenia wypadamy gorzej niż zegarkowe kalkulatory z lat 80tych, wniosków możemy mieć kilka i będą one bardzo ważne dla sytuacji odnoszenia sukcesu:
- Po pierwsze w sytuacji stresogennej oraz takiej, w której nikt nie dam nam czasu na namysł i długie zastanawianie się musimy reagować nie świadomie, lecz automatycznie.
- Po drugie, by móc reagować automatycznie musimy się ZAPROGRAMOWAĆ.
- Po trzecie, mając wiedzę o skryptach poznawczych, wiemy JAK to zrobić:
- trzeba nauczyć się odpowiedniego wyzwalacza…
- i przygotować dopasowany do przewidywanej sytuacji skrypt działania.
W trudnej sytuacji pozostaje już tylko mniej lub bardziej świadome włączenie przygotowanego automatu. Jest to coś jak odpalenie naprowadzanej rakiety. Fire and forget. Odpalasz wsiadasz na rakietę i obserwujesz jak twoje ciało wykonuje zadanie.
Wróćmy do początku naszej opowieści, czyli do Billa.
Trzy lata wcześniej kolega Billego z Uniwersytetu, z którym biegał, wrócił po skończeniu szkoły do Australii i zaczął trenować z ówczesnym rekordzistą świata na 10 km Ronem Clarkiem, który w latach 60 tych 17 razy poprawiał rekord świata. Przez 3 lata co tydzień Billy otrzymywał specjalne sprawozdania opisujące ćwiczenia stosowane przez Clarka. Starał się je wypróbować, ale zazwyczaj bez powodzenia. Jednak pod koniec ciężkiego odcinka swoich treningów Billy wyobrażał sobie, że Clark znajduje się tuż przed nim, po czym „włączał” swój najlepszy finiszowy zryw i w wyobraźni wyprzedzał rekordzistę świata, wpadając na metę i zdobywając medal olimpijski. Tę wizualizację powtarzał niemal codziennie przez trzy lata.
Kiedy Billi wyszedł z ostatniego zakrętu na 100-metrową prostą obaj przeciwnicy byli 30 m przed nim. Billy znalazł się oto w sytuacji, którą wyobrażał sobie przez ostatnie 3 lata. Wdrukowywany z mozołem program odpalił się niemal samoistnie. Billy zobaczył plecy Rona Clarka poruszające się przed nim na finiszu (wyzwalacz) i intuicyjnie, bezrefleksyjnie, bez analizowania sytuacji odpalił swój wyuczony skrypt. Zrobił to, do czego sam się zaprogramował. A ponieważ pod koniec swoich ciężkich treningów zwykł ćwiczyć sprint, szybko kurczliwe włókna jego mięśni były przygotowane do właściwej reakcji.
Billy minął Gamudiego i Clarka, zerwał piersią wstęgę mety i zdobył złoty medal olimpijski.
Kluczowym elementem treningu mentalnego w tym przypadku, była wizualizacja tego jak „włącza swój najlepszy finiszowy zryw i wyprzedza rekordzistę świata”. Zatem nie obraz wiwatów, ale konkretnego zachowania, które może prowadzić do sukcesu.
Zgodnie z wiedzą, którą sprzedałem ci w tym artykule, powiedzielibyśmy, że jego trening skupiał się na dwóch ważnych w tej sytuacji elementach skryptu:
– wpajaniu w swojej wyobraźni „wyzwalacza” jakim było zobaczenie pleców Rona Clarkia
– uruchomienie skryptu, który Billy określał jako „włączanie mojego najlepszego finiszowego zrywu”
W żadnym momencie opisywanej sytuacji nie było czasu na myślenie. Więcej. By osiągnąć tak spektakularny sukces Billy musiał WCZEŚNIEJ wyćwiczyć wykonywanie tego skryptu do perfekcji. Żaden stres, analizowanie, wątpliwości, zmęczenie nie mogły zakłócić jego wykonywania. Gdyby tak było, przegrałby z lepiej przygotowanym przeciwnikiem.
Powiesz, że w biznesie nie trzeba reagować tak szybko. O tym jak szybko reagować trzeba chętnie z tobą porozmawiam. Nie ulega jednak wątpliwości, że poziom załadowania informacjami (jak już mówiłem, psycholodzy ładnie to nazywają obciążeniem poznawczym) często jest w biznesie większy niż w opisywanej wyżej sytuacji. Stres i różnego rodzaju emocje zaburzają nasze postrzeganie i ocenę. Co jeśli nie jesteśmy do trudnych momentów odpowiednio przygotowani? Nie zaprogramowaliśmy się wcześniej i nie wiemy jak reagować? Nie umiemy włączyć swojego piątego biegu albo włączamy ten niewłaściwy? Stąd tak ważna jest rola programowania lub, inaczej to nazywając, „wizualizacji”.
W biznesie to nie obraz wielkiego gabinetu wprowadzi Cię na salony i zapewni splendor i sławę. To raczej wizualizacja twojej metody, która zaprowadzi cię do celu i poprzez wiele setek powtórzeń zbuduje nawyk, który „włączony” w stosownym momencie, ten sukces sprowadzi.
Nie ulega też wątpliwości, że w opisywanej sytuacji miało znaczenie też jeszcze coś innego. Billy był przygotowany fizycznie do takiego wysiłku – chociaż sam pewnie o tym nie wiedział. Ale to… już zupełnie inna historia…