Coaching i zarządzanie emocjami – czyli jak samemu sobie nie produkować „tumanów”.
W poprzednich artykułach analizowaliśmy kejs z wizytą podwójną i wynikające z niego konsekwencje dla zarządzania emocjami. Ale manager to nie tylko dostarczyciel wyników. Manager to również coach, leader, czy gracz zespołowy. O wszystkich tych kompetencjach napiszę podsumowując poniższy kejs.
Najpierw zastanówmy się jednak, czy zarządzanie emocjami jest równie ważne dla innej kompetencji managera – na przykład dla funkcji coacha. Do kompetencji coacha należy „trenowanie”, a właściwie nauka prawidłowego wykonywania zadań. Zobaczmy czy wiedza, czyli kompetencje poznawcze wystarczą do właściwego wykonywania tej funkcji. Czy też nieprawidłowe nastawienie emocjonalne może, pomimo prawidłowego (w przekonaniu managera) procesu trenowania doprowadzić do negatywnych skutków?
Jesteś w stanie, drogi czytelniku, wykryć co było nie tak w zachowaniu managera w poniższym przykładzie? A może zrobił wszystko dobrze?
Artur jest managerem w dużej firmie farmaceutycznej. Pokazuje Krzysztofowi jak obsługiwać nowy program do kontroli i raportowania zamówień.
– Wybierasz parametry zamówienia i wysyłasz na serwer. O tak. – Artur wybiera odpowiednie pola, definiuje użytkownika, wybiera przynależny team i zapisuje dane. Przechodzi w tym czasie przez kilka okien i odpowiada na kilka komunikatów systemu. Robi wszystko powoli tak żeby Krzysztof wszystko widział.
– Aha… – mówi Krzysztof.
– Dasz sobie radę. To proste. Tylko team wybieraj nie według tego gdzie jesteś tylko według zdefiniowanych targetów.
– A skąd to wiem?
– Masz w mailingu.
– Aha. Ok.
– Jasne wszystko?
– No tak.
Artur kończy instruowanie podwładnego. Pokazał mu wszystko dokładnie i uzyskał feedback, że tamten wszystko rozumie. Jednak po tygodniu dzwoni do niego szefowa sprzedaży z pretensją, że jego pracownicy znów zrobili bałagan w bazie.
– Kto z waszego teamu podpina się pod zamówienia apteczne i wpisuje tam jakieś bzdury!? – kobieta jest naprawdę zdenerwowana.
Artur dzwoni do każdego ze swoich podwładnych. Wszyscy jednak twierdzą, że robią to dobrze. Pół dnia zajmuje Arturowi znalezienie winowajcy. Wreszcie wzywa Krzysztofa do siebie i przeprowadza z nim surową rozmowę. Zagotowuje się w środku, gdy słyszy od Krzysztofa, że przecież tak mu pokazał. Powstrzymuje się jednak od wybuchnięcia. Mówi Krzysztofowi spokojnie i metodycznie, że jak czegoś nie rozumie to ma mu mówić. Sadza go przed komputerem i jeszcze raz wszystko pokazuje. Jest zły, ale powstrzymuje się. Krzysztof wydaje się być kompletnym idiotą. Niczego nie rozumie. Pokazanie trzy raz tych samych czynności nie wystarcza i Artur myśli o tym, że Krzysztof jest pierwszy do odstrzału przy najbliższej ewaluacji. Artur ma dość. Dzwoni do Adama – najbardziej doświadczonego pracownika, który zna bazę od podszewki.
– Słuchaj, musisz przy każdym raportowaniu być i nadzorować to co robi Krzysiek. Chcę żebyś tego dopilnował. Ok?
Artur kończy spotkanie z Krzysztofem i wraca do domu. Jest wymęczony i zirytowany całym feedbackiem i ponownym instruowaniem go.
Co dziwne kolejne raporty przychodzą bez błędu. Więcej. Gdy Artur pyta Adama jak przebiega kontrola Krzysztofa ten stwierdza, że tylko pokazał mu co i jak i dalej Krzysztof sobie sam poradził. Artur nie bardzo wie co o tym myśleć. Może po prostu za trzecim razem ten tuman – jak go w myślach określa Artur – załapał?
Jak myślisz, drogi czytelniku, czy Krzysztof rzeczywiście jest tumanem?
Może bycie info-mułem tak właśnie wygląda?
A może jednak coś jest tu nie tak w zachowaniu Artura? Co się stało za pierwszym uczeniem a co za drugim? Czy potrafisz domyślić się co zrobił Adam, że krzysztof wszystko załapał?